No to postanowiłem w tą ostatnią podróż wybrać się na kołach... ha ha ha... Jak ja coś czasami wymyślę to nie wiadomo, czy się śmiać, czy płakać rzewnymi łzami... ;-) Pogoda w Elblągu była raczej optymistyczna... Moja wrodzona umiejętność unikania kłopotów i deszczu podpowiadała mi, że można jechać. Gdzieniegdzie chmurki, trochę deszczyku pokapało, jest git! :-) Temperaturka co prawda nie rozpieszcza, plusz 10 st. C., ale co mi tam?! W końcu jestem twardy. ha ha ha... Dam radę. :-) Spakowałem się solidnie, powolutku bez pośpiechu coby czegoś tam ważnego nie zapomnieć. I jazda na krajową 22...
Malbork przywitał mnie takim deszczem z wiatrem, że myślałem, że jajko zniosę na twardo... :-( Tych parę kilometrów ostrego polewania zimną wodą, niską temperaturą i "przemiłym" wiaterkiem doprowadziło mnie na skraj hipotermii... Normalnie nurkowanie mi się od razu przypomina w takich momentach... masakra jak to mawia Adam... ufff... Co tu robić?... Męska duma oczywiście nie pozwala mi zawrócić, ale z tego zimna to normalnie płakać się chce... :-(((
Postanowiłem zastosować jak zwykle w takich przypadkach robię Metodę Małych Kroczków. :-) Zawsze się sprawdza w Sytuacjach Awaryjnych! ;-))) A polega to na tym, że jeżeli nie Ogarniam Wszystkich Problemów oraz zadanie jest Niemożliwe do wykonania zaczynam rozwiązywać tylko te problemy i zadania, na które mam wpływ i umiem sobie z nimi poradzić w tej chwili. ufff... Najczęściej okazuje się, że Główny Problem tą metodą zostaje na tyle "podkopany", że już po takiej Akcji zostaje zdobyty szturmem bez dwóch zdań. ;-)
Zajechałem do sklepu motocyklowego za Malborkiem kupiłem nowe, ciepłe zimowe rękawice... Rewelacja! Pierwszy, największy problem rozwiązany. Później stacja benzynowa, dwie koszulki, dwa swetry... Przebłysk w głowie! Co mówił Homzik? Suszarka do włosów?! Skąd ja teraz mam wziąć suszarkę do włosów??? Masakra... Deszcz leje, środek drogi... mięśnie zdrętwiały kompletnie od zimna... samochody "fiu bździu w ta i we fta"... a ja prowadzę na środku drogi rozważania na temat wymarzonej suszarki do włosów... :-( Niestety, ale niemożliwe... nic nie poradzę... porażka...
Stacje benzynowe mają jedną podstawową zaletę: TOALETY! A w nich suszarki!!! :-))) I w tym momencie wiedziałem, że moje marne, nędzne i nic nie warte życie jest URATOWANE!!! WOW :-)))
Sprzedawca w barze, widząc mnie, przywitał mnie słowami: "To co, kawa???"... Skąd wiedział? Nie wiem... ;-) Po wysuszeniu się, przebraniu, wypiciu kawy, zjedzeniu kurczaka, przetarciu się chmur na niebie, pewny siebie wsiadłem na motocykl i wybrałem jedyny właściwy kierunek w tej sytuacji: Południe Polski. :-))) Jakbym wybrał północ to bym się chyba załamał psychicznie... ;-)))
|
Ostatnie pożegnanie z Elblągiem... tylko ten delikatny deszczyk trochę mnie martwi... |
FOTORELACJA:
|
Nooo... Pogoda całkiem całkiem... Przecież będzie dobrze... Zawsze było dobrze... :-))) |
|
Przygotowania do startu... Temperatura 10 st. C... Taaaaaa.... |
|
I to ta kawa... ufff... gorąca... |
|
Przebieranko na misia... w toalecie... ufff... |
|
I to takie wspaniałe suszarki montują w toaletach na stacjach benzynowych... |
|
Stacja Orlen na starej jedynce, teraz krajowa 91... |
|
Kolejna stacja na jedynce i kolejna ciepła kawa... |
|
Skrzyżowanie do Ciechocinka... |
|
Chwila relaksu, rozprostowania mięśni... |
|
Mały odpoczynek i dalej w drogę... Dobrze, że już nie pada... ;-) |
|
A tu już słoneczny Włocławek... :-) |
|
Firma ANWIL w tle... Włocławek... |
|
I powrót do Elbląga już innym środkiem lokomocji... ;-) |
|
Jeszcze stary dworzec w Łodzi... Już niedługo przestanie istnieć... |
|
Droga powrotna autobusem... rewelacja... ciepło... spokojnie... i zdrzemnąłem się trochę nawet... ;-) |
|
Warszawa Zachodnia... to już zaraz Elbląg będzie......... |
Też sobie rozrywkę wymyśliłeś z tym zamarzaniem :-)))
OdpowiedzUsuńPoczucie humoru na szczęście masz...
To moje hobby w końcu... No nie?.. ha ha ha...
OdpowiedzUsuńA hobby wymaga poświęceń i wyrzeczeń... ;-)
Hobby z założenia ma być miłe i przyjemne, a Ty wszystko robisz żeby zaistnieć w roli-Supermana.;-)
OdpowiedzUsuńTo kara Boża za to, że szanowny Kolega sprzedał Suzi.;-(
OdpowiedzUsuńSupermena?? ;-) Oooo...
OdpowiedzUsuńTo mi się podoba...
Nie widziałem tego w ten sposób.
Moja motywacja do napisania tej historii była bardzo prosta:
Chciałem coś napisać, aby ten blog nie był za bardzo fotoblogiem. To wszystko. Ale widzę, że mam talent do pisania ekstremalnych opowieści... ;-) Nie wiedziałem... :-)))
Uśmiałem się ,
OdpowiedzUsuńtak to bywa czasami :-)
Niezła jazda.
OdpowiedzUsuńNooo... lekko nie było... ale takie ekstremalne przygody, później pamięta się najlepiej... ;-)
OdpowiedzUsuń